wtorek, 26 marca 2013

Czerwona herbata - HIT czy KIT?

CZERWONA HERBATA

Swego czasu, gdy rozpoczynałam przygodę z szeroko rozumianym "odchudzaniem" moją uwagę przyciągneła czerwona herbata. Zachwalana na forach, blogach kusiła obietnicą spalania tłuszczu i spadku centymetrów bez zmieniania dotychczasowego stylu życia. Jak to jest z nią naprawdę?




Znana od wielu wieków herbata czerwona posądzana jest o wręcz odchudzające właściwości. Wytwarzana jest z tych samych liści, co herbata czarna - jednak odpowiednio krótszy czas fermentacji powoduje jej barwę i inny, nieco ziemisty i korzenny smak. Najpopularniejszą odmianą w Polsce jest tzw. "pu-erh". Czy jednak rzeczywiście odchudza?


Wiele źródeł (niekoniecznie naukowych - a takich, których słuchamy bo ktoś przetestował na sobie) podaje, że może ona przyspieszyć metabolizm i pozytywnie wpływać na proces spalania tkanki tłuszczowej. Z własnego doświadczenia jednak wiem, że nie jest to nic więcej aniżeli zwykły efekt placebo. Owszem, nie narzekam na zbytnią nadwagę, swój proces chudnięcia opieram na aktywności fizycznej i odpowiedniej diecie. Herbatę tego rodzaju piję 2-3 razy dziennie, ponieważ lubię jej smak. Wpływu na zmniejszenie wagi nie zauważyłam, czy to dokładając ćwiczenia czy nie zmieniając nic w trybie swojego życia.





Picie czerwonej herbaty może jednak w pozytywny sposób wpływać na nasz organizm:

  • poprawia pracę jelit (owszem, potwierdzam)
  • zawiera polifenole oraz przeciwutleniacze pomagające usuwać wolne rodniki
  • prawdopodobnie pozytywnie wpływa na pracę wątroby oraz obniżanie złego cholesterolu
  • wspomaga wydzielanie soków trawiennych 
  • zawarty w niej fluor i wapń pomaga wzmacniać zęby (lecz nieznacznie)

(źródło: http://smaknauki.blogspot.com/2012/01/czerwona-herbata-badania.html, własne doświadczenia)

Należy również pamiętać, aby nie przesadzać z jej piciem, bo może powodować wypłukiwanie magnezu i żelaza, niszczyć szkliwo oraz powodować nadpobudliwość. (http://www.shapeok.pl/artykuly/skutki-uboczne-picia-czerwonej-herbaty)

Reasumując, myślę że warto od czasu do czasu sięgać po ten rodzaj napoju dla urozmaicenia spożywanych płynów i być może pozytywnego jednak wpływu na nasz organizm.

SundayMorning
xoxo


(nie jest to post czystonaukowy, a jedynie moje osobiste przemyślenia na temat działania tej herbaty)

poniedziałek, 25 marca 2013

FIT TEST II

Witam witam ;)

Dzisiaj minął 2 tydzień, a może raczej rozpoczął się 3 z moją przygodą z Insanity. Niestety, choć fit test poszedł mi lepiej niż poprzedni, nie jestem zadowolona z rezultatów. Powiedzmy, że spodziewałam się czegoś bardziej widocznego (już nie o chodzi o jakąkolwiek spektakularną przemianę, ale JAKIŚ efekt).


Jak widać na załączonym obrazku dosyć znacznie poprawiłam swoje wyniki. Nie powiem, na lepszą kondycję nie narzekam, spadł mi również puls spoczynkowy (z ok. 68 na 57), co traktuję jako osobisty sukces. Dodatkowo ujędrniła mi się skóra, a cellulit mam prawie niewidoczny.

Ale. No właśnie, tego "ale" będzie w tym momencie dosyć sporo. Niestety, przez te dwa tygodnie, nie zmieniając diety, nie schudłam ani pół kilograma. Wręcz przeciwnie - przybyło mi 1,5 kg. Nie uważam, żeby tyle ważyły mięśnie nabyte przez zaledwie 2 tygodnie ćwiczeń (o ile w ogóle jakieś nabyłam). Dodatkowo demotywuje fakt, że w biodrach przybyły mi 2 cm a "boczkach" 0,5 cm. O ile biodra (które mierzę w najszerszym miejscu, i tak się składa że to miejsce to również najbardziej wypukły punkt tyłka) tłumaczę tym, że pośladki się uniosły, o tyle przyrostu w boczkach nie rozumiem. I zerowych efektach w talii, gdzie leci mi najszybciej...

Z tych a nie innych względów postanowiłam dokładnie zająć się swoją dietą, bo taki obrót spraw mnie już denerwuje. Do tego ćwiczę osobno 3 x tydz ćwiczenia na brzuch, ściskam agrafką uda od pon do pt i czasem hulam hula hopem.

Moim planem jest rozkład BTW w następujący sposób:

  • 120 g białka
  • 120 g węglowodanów (jeśli dalej nie będzie efektów, to zmniejszę)
  • 70 g tłuszczy 

Oczywiście wszystko to pochodzące z pełnowartościowych produktów, a nie śmieciowego jedzenia. Muszę przyznać, że mam problemy z jedzeniem chipsów, paluszków i innego syfu, ale do cholery jasnej jak może to drastycznie wpływać na wagę jedzone raz maks dwa w tygodniu? Ubolewam nad faktem, że kiedy nie ćwiczę a jem na co mam ochotę to waga pozostaje taka sama lub nawet czasami spada.

Trudno, trzeba spiąć poślady i się nie poddawać. Tym bardziej, że np u http://fit-and-sexy.blogspot.com wyczytałam ten sam problem. Nie jestem sama ze swoimi zmaganiami :)

SundayMorning
xoxo

piątek, 22 marca 2013

Pozytywny kop w d***

Witam wszystkich :)

Po wczorajszym marudzeniu doszłam do wniosku, że nie warto się poddawać. Wokół tyle inspiracji, tyle wsparcia i wspaniałych słów, że aż szkoda byłoby zrezygnować i kiedyś zaczynać wszystko od początku.


Z tegoż a nie innego powodu dzisiaj zaliczyłam basenik (choć tego pływania zbyt dużo nie było... hihi ale 30 min zaliczone) oraz standardowo kolejny dzień INSANITY.

Dziś według rozpiski Shauna przypadł Cardio Power & Resistance. Muszę przyznać, że wyjątkowo dzisiaj dał mi popalić, dlatego następnym razem najpierw zrobię trening a potem śmignę na basen ;) Mam zamiar pływać choć raz w tygodniu.

Co do diety to staram się stosować zasadę (niekoniecznie obsesyjnie pilnując ilości BTW czy skupiając się jedynie na produktach pełnoziarnistych, czystym białku i samej oliwie z oliwek).

Wszystko ale z umiarem! Oczywiście nie twierdzę, że należy objadać się chipsami, popijać to colą a na kolację serwować sobie hamurgery haha ;)


Do każdego posiłku staram się dołączyć warzywa lub owoc (lecz to drugie do południa), piję dużo (jak na siebie) wody i płynów (herbata, czasem sok marchewkowy), a na noc unikam węglowodanów. To wszystko z mojej strony, choć przyznam, że od połowy kwietnia wybieram się na siłkę i może się to drastycznie zmienić ;)

Będąc w biedronce kupiłam mleczko do bardzo suchej skóry Garniera:



Czy któraś z Was go używała? Muszę przyznać, że w młodości (tj. 4-5 lat temu już ;D ) było to moje ulubione mleczko. Moja skóra go wręcz uwielbia: od razu staje się miękka i sprawia wrażenie nawilżonej. A ten zapach! 

Na dzisiaj w planach mam jeszcze napisanie planu pracy mgr i zrozumienie o co chodzi w tzw "macierzach" (oesu). Marnie to widzę, ale plany są :D

pozdrawiam wszystkie blogerki i kobietki :)

SundayMorning
xoxo


czwartek, 21 marca 2013

Spadek motywacji

Hejo ;)

Witam wszystkich tym niezbyt pozytywnym wpisem. Niestety, od dwóch dni mam bardzo wielki spadek motywacji, choć to dopiero początek mojej drogi z Insanity...



Najbardziej demotywuje fakt, że nie chudnę tylko tyję, choć na szczęście obwody pozostają takie same. Zaczynam się zastanawiać, czy taki rodzaj treningu jest dla mnie, ale pociągnę cały pierwszy miesiąc i jeśli nic nie ruszy to zmieniam taktykę :) bo jeszcze 3 tygodnie temu jadłam wszystko na co miałam ochotę, ćwiczyłam sobie 3 razy w tygodniu i ważyłam 3 kg mniej. Dziwne a jednak prawdziwe.

Z tego też powodu dzisiaj zamiast cardio recovery zamierzam zrobić sobie Yogę z P90X, mam ochotę na dłuższą sesję rozciągania ;)



Abstrahując od ćwiczeń, humor coraz gorszy z powodu jeszcze bardziej przedłużającego się bezrobotnego... Mam dwa zajęcia, dzięki którym wyrabiam się na czesne na studia i drobne przyjemności ale żeby nie można było znaleźć pracy na cały etat... Od końca stycznia szukam, nawet często dostaję telefony albo chodzę na rozmowy - no ale wtedy zawsze przegrywam z kretesem. Nie wiem czy to normalne, ale nie potrafię się wykazać i sprzedać swojej osoby. Muszę nad tym popracować ;/ (zastanawiam się nawet nad wizytą u psychologa).

Dietę trzymam na poziomie 1500-1700 kcal, ale od dziś stwierdzam iż nie jest mi potrzebne ograniczanie wszystkiego co lubię. !

Pozdrawiam wszystkie ćwiczące, dbające o siebie i szukające pracy kobietki!

Oj ja to nigdy dobrze nie wyglądam po Insanity... ;D


SundayMorning
xoxo

sobota, 16 marca 2013

Insomnia

Hej ;)

Zabieram się za napisanie posta od czwartku. Niestety, z powodu przyjęcia pracy jako copywriterka (dorobić na "waciki" ;d), nie miałam bardzo czasu napisać tu. Mam zapisany niedokończony post opisujący dokładnie plyo, jednak opublikuję go w poniedziałek ;)

A teraz chciałabym się pożalić. Może i nikt tego nie czyta, ale ponarzekam sobie tutaj publicznie choć sama do siebie.

Uczę się zaocznie na kierunku bankowość, studia II stopnia. Tak się dziwnie złożyło, że w piątek sobie pospałam dość fajnie, ale w dzisiaj musiałam bardzo wcześnie wstać by zdążyć na 8 na zajęcia. No i jak na złość, kiedy się położyłam wczoraj około północy nie mogłam zasnąc. Czy która z Was też ma takie problemy z zasypianiem, że przez 4 godziny się przewraca z boku na bok i nie może za cholerę zasnąć? ;/


No szlag by to trafił. O ile przez pierwsze parę godzin w szkole kontaktowałam, to miałam dzisiaj tak typowo matematyczne przedmioty, że koło godziny 12 mój mózg chyba przestał funkcjonować haha. No ale obyło się bez zbędnych ekscesów na szczęście i do domu jakoś dojechałam... Niestety na domiar złego mój facet mnie wkurza od tygodnia, mam żal do siebie, że nie mam stałej pracy i ogółem nie mam nawet z kim wyjść pogadać. Moje grono znajomych ogranicza się do wymienionego już faceta i paru współnych znajomych. Kiepsko... Ehh, nie ma to jak sobie ponarzekać, od razu lepiej haha. No i wytrwałam 5 dni/6 dni INSANITY, ale nie byłam po prostu dzisiaj w stanie poćwiczyć. Może uda mi się to jutro odrobić, ale jeśli nie to trudno. Dietę oceniam na 50% haha....



Mam nadzieję, że przyłość niesie więcej pozytywów i jest na co czekać, mimo wszystko. Dzisiaj znalazłam kilka ciekawych ofert pracy od dłuższego czasu, może coś się uda :)

Trzymajcie kciuki :)

P.S. Polecam wszystkim serial TOUCH - niezwykły obraz o naszym losie, powiązaniach z innymi ludźmi, obraz o miłości i idei pomagania z bardzo zaskakującymi zwrotami akcji i ciekawym głównym wątkiem ;) Może kiedyś napiszę o nim więcej, a tymczasem zmykać oglądać kolejny odcinek!

SundayMorning
xoxo

wtorek, 12 marca 2013

Fit Test

Hej ;)

Wczoraj minął mój pierwszy dzień z Insanity, a co za tym idzie pierwszy fit test (tzn. nie do końca taki pierwszy, ale piewszy w tym podejściu...). Jak już wcześniej wspominałam, fit test w całym 2-miesięcznym programie wykonujemy 5 razy i za każdym razem zapisujemy ilość powtórzeń danego ćwiczenia by porównywać efekty.

Fit test - spis ćwiczeń:
1. Switch kicks - polegają na naprzemiennych wykopach nóg bardzo wysoko
2. Power jacks - ćwiczenie bazujące na zasadzie "pajacyków", jednak tutaj trzeba zrobić głęboki przysiad z rękoma po bokach i później skoczyć unosząc ręce do góry
3. Power knees - stojąc na jednej nodze pochylamy się trochę do przodu i unosimy ugiętą w kolanie przeciwną nogę przyciągając w tym samym czasie złożone ręce do kolana tej uniesionej nogi
4. Power jumps - z pozycji głębokiego przysiadu robimy wyskok, podczas którego staramy się w powietrzu również przyjąć pozycję przysiadu (ćwiczenie trudne do zrobienia poprawnie)
5. Globe jumps - z pozycji głębokiego przysiadu z rękoma dotykającymi podłogi robimy skok w prawo, do tyłu, w lewo i do przodu (podczas skoku prostując ciało), 4 skoki = 1 powtórzenie
6. Suicide jumps - rozpoczynamy ze stojącej pozycji, uginamy ciało i robimy pozycję tzw "plank" - "deskę" po czym szybko wracamy i robimy wyskok i powtarzamy
7. Push-up jacks - z pozycji "plank" robimy pompki, jednak przy uginaniu rąk rozkładamy nogi na boki
8. Low plank oblique - z pozycji "plank" wykonywanej na łokciach unosimy jak najszybciej kolana najbliżej łokci (tak aby poczuć mięśnie skośne brzucha), tutaj staramy się utrzymać prostą pozycję i nie wypinać pośladków do góry.

Oczywiście cały cykl poprzedzony jest krótką rozgrzewką i rozciąganiem, a kończy się również sesją rozciągania.

Moje wczorajsze wyniki:
1. 112 (liczę dla każdej z nóg osobno)
2. 53
3. 109
4. 45
5. 13
6. 18 (tutaj zawsze miałam spore problemy)
7. 25
8. 60

Dodatkowo wykonałam sobie trening Hard Core Abs (z płyt Les Mills Pump) oraz ściskanie ud agrafką 200 razy podczas oglądania seriali :)

Jestem ciekawa czy za dwa tygodnie zdołam poprawić któryś z wyników, a muszę przyznać, że wczoraj starałam się dosyć mocno aby wyszło to wszystko w miarę ok. Nie jestem pewna czy dobrze wykonuję Power Jumps, ale myślę że z czasem moja technika się poprawi. Dzisiaj czeka mnie Plyometric Cardio Circuit, nie przepadam za nim aczkolwiek wolę bardziej niż Cardio Power & Resistance ;/



Zapomniałabym dodać z jakich wymiarów startuję ;)

  • talia 69cm
  • biceps 27cm
  • udo 56cm
  • łydka 34cm
  • biodra 92cm
  • waga: 59kg
Najbardziej zależy mi na wyszczupleniu ud i bioder, oczywiście gdyby coś spadło z okolic talii to bym nie narzekała :) Zdjęcia zrobione, wrzucę na końcu dla zobaczenia efektów (o ile jakieś będą). Dieta póki co ok, zobaczymy jak się to rozwinie do wieczora ;)

SundayMorning
xoxo

poniedziałek, 11 marca 2013

White Collar zakończenie sezonu

Hejooo ;)

Od niedawna, w sumie od dwóch lat, zaraziłam się pewną przypadłością od moich siostrzeńców. I może byłoby to dziwne (hmm siostrzeńcy???), ale jeden z nich jest młodszy tylko dwa lata a drugi sześć lat. Pytanie brzmi czym to się od nich zaraziłam?! Ano jak sam tytuł posta wskazuje, miłością do seriali.

Seriale... tak tak. Ale nie te zwyczajne, polskie, badziewne (choć Przepis na życie uważam za całkiem udany). Moja lista oglądanych seriali jest bardzo długa i ciągle się powiększa, bądź kurczy (w zależności od tego jaka nowość mi się spodoba, a który serial ma swój finał).

Dzisiaj obejrzałam sobie finał czwartego sezonu White Collar. Serial polecił mi akurat ktoś inny niż moi siostrzeńcy. Historia pewnego bardzo zdolnego oszusta, jego perypetii z śledczymi FBI i Mozzie ;) kto ogląda, ten wie o co chodzi. Polecam z całego serca wszystkim, którzy lubią oglądać lekkie, z pewną dozą humoru seriale o tematyce delikatnie szpiegowskiej, z domieszką "wyższej kultury" (chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie o klimat :).


I nie powiem, zakończenie było dla mnie dosyć zaskakujące, aczkolwiek spodziewałam się tego oglądając już przedostatni odcinek. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy głównych bohaterów...

A teraz zmykam oglądać Person of Interest (polskie "Impersonalni"... ;/), ale o tym kiedy indziej.

SundayMorning
xoxo

INSANITY - what the hell is this?!

Hej ;)

Zgodnie z moim marcowym postanowieniem, dzisiaj rozpoczęłam pierwszy dzień Insanity. Niestety nie jest to pierwszy raz, kiedy zaczynam ten program, i z reguły udaje mi się wytrwać cały miesiąc + recovery week. Tym razem postanowiłam się mega zmobilizować i ukończyć go w CAŁOŚCI. Mam nadzieję, że ten blog mi na to pozwoli i doda sił, kiedy motywacja zacznie powoli spadać (a wiem, że taki moment z pewnością nadejdzie).




CO TO JEST INSANITY?

Insanity to 60-dniowy program treningowy o wysokiej intensywności, przeznaczony dla osób, które chcą zwiększyć swoją wydolność, poprawić wyniki sportowe i przy okazji zrzucić trochę zbędnego tłuszczyku. Cały program prowadzi niezwykle sympatyczny Shaun T - który znany jest z wydania kilku domowych treningów (Hip Hop Abs, Insanity, Insanity Asylum) oraz z bycia tancerzem.

Sam trening jest jednym z wielu, które oferowane są przez BeachBody. Na ich stronie można znaleźć wiele inspiracji i motywacji do domowych treningów.



Z CZEGO SIĘ SKŁADA TEN TRENING?

W podstawowej wersji mamy 10 płyt DVD, w wersji deluxe 12. W zestawie znajdują się również pomocne zeszyty do zapisywania swoich wyników i ułożony kalendarz, dzięki któremu wiemy który trening w dany dzień ćwiczyć. Do wykonywania ćwiczeń nie potrzeba żadnego dodatkowego sprzętu, a jedynym obciążeniem jakie wykorzystujemy podczas treningów jest ciężar własnego ciała - co stanowi niezwykłe udogodnienie dla wielu ćwiczących w domu. Każdy trening nie przekracza 1 godziny w ciągu dnia - wystarczy tak niewiele aby osiągnąć sukces!

Całość podzielona jest na 2 miesiące treningowe i 1 tydzień "recovery" pomiędzy nimi, dzięki któremu zregenerujemy mięśnie i przygotujemy ciało na kolejny stopień trudności. Prócz standardowych treningów, do dyspozycji mamy tzw. "fit test", dzięki któremu możemy śledzić nasze postępy. Fit test wykonujemy pierwszego dnia, po ukończeniu dwóch tygodni, przy rozpoczęciu miesiąca drugiego, po ukończeniu drugiego tygodnia drugiego miesiąca oraz na końcu - łącznie 5 razy.
W pierwszym miesiącu wykonujemy naprzemiennie kilka treningów (prócz fit testu):

  • plyometric cardio circuit
  • cardio power and resistance
  • cardio recovery
  • pure cardio
  • cardio abs

Trwa on 4 tygodnie, gdzie ćwiczymy od poniedziałku do soboty, odpoczywając w niedzielę. Po zakończeniu pierwszego miesiąca czeka nas tzw. recovery week, gdzie przez 6 dni ćwiczymy "core cardio and balance".

Miesiąc drugi to mix treningów:

  • max interval circuit
  • max intreval plyo
  • max cardio conditioning
  • max recovery
  • cardio abs (lub w wersji deluxe insane abs)
  • core cardio and balance (w wersji deluxe można zastąpić max sports interval training)

I to tyle! Cały program można zamówić z różnych źródeł, lub poszukać w internecie (do czego oczywiście nikogo nie namawiam ;). 

Postaram się każdy trening osobno opisać po jego wykonaniu. W następnym poście opiszę dzisiejszy fit test oraz podam swoje wyniki ;)

UWAGA: nie poleca się treningu osobom bardzo początkującym, z bardzo słabą kondycją - może to doprowadzić do szybkiego przemęczenia organizmu, zniechęcenia a nawet kontuzji. Nie zaleca się również tych ćwiczeń osobom, które mają problemy z kolanami czy też stopami (wiele tu wyskoków i innych ćwiczeń silnie obciążających te części ciała).



SundayMorning
xoxo

Copywriter?

Hej ;)

Niedawno zgłosiłam chęć udziału pracy jako copywriter. Praca ta polega na zdalnym pisaniu tzw. "precli", artykułów, poradników i innych tekstów służących pozycjonowaniu stron www. Moje zgłoszenie miało miejsce parę tygodni temu, jednak do dzisiaj mam okazję skorzystać z tej oferty i dorobić parę groszy na studia. Dzisiaj wyraziłam zgodę, zobaczymy co z tego wyniknie ;)

Mam tylko nadzieję, że nie zabraknie mi samozaparcia na pisanie tych tekstów... Już raz dorabiałam sobie w ten sposób, jednak wtedy zbiegło mi się to w czasie z pisaniem pracy licencjackiej i zrezygnowałam po 3 miesiącach... A teraz czeka mnie praca mgr :D (na szczęście obrona w przyszłym roku).

Pozdrawiam wszystkie piszące copywriter'ki i copywriter'ów, życzcie mi powodzenia!

SundayMorning
xoxo


sobota, 9 marca 2013

Bourjois - Healthy Mix + INSANITY

Hej ;)

Od pierwszego posta minęło dosyć sporo czasu, byłam trochę zabiegana i nie bardzo miałam czas oraz chęci aby coś napisać. Niestety moja dodatkowa praca jako lektorka nie wypaliła - po pierwszej lekcji dostałam informację, że grupa "nie złapała" ze mną kontaktu i nie bardzo wiadomo o co chodzi. Mój nauczyciel prowadzący był równie zdziwiony co ja - niestety, trochę mnie to załamało ale już się jakoś trzymam. A byłam taka zadowolona z piewszych zajęć! Jak to mówią: nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Niestety powyżyszy powód również pokomplikował trochę moje plany. Obecnie dorabiam sobie u kuzynki w biurze, praca jako lektorka miała być dopełnieniem aby było mnie stać na czesne w szkole zaocznej... Teraz jest problem, bo ostatnia rata musi być zapłacona pod koniec kwietnia i podejrzewam, że będę musiała się zapożyczyć u rodziców :( no cóż, takie życie.
W związku z nadmiarem wolnego czasu postanowiłam zrobić coś dla siebie. Właśnie kończy mi się podkład i jestem zmuszona coś kupić... Wybór padł na Bourjois Healthy Mix. Dlaczego ten? Dlaczego taki drogi? Otóż przeczytałam wiele recenzji i stwierdziłam, że starczy mi na długo i być może pomoże mojej świecącej się nadmiernie skórze. W kosmetyczce czeka na mnie jeszcze mój Revlon, jednak mam odcien true beige i obecnie jest za ciemny :/ Kiedy otrzymam przesyłkę, postaram się zrobić recenzję :)
Teraz używam jeszcze resztek podkładu Essence Soft Touch Mousse Make Up - odcień Matt Sand.
Plusy:
-fajny odcień, idealnie się wtapia
-pozwala uzyskać satynowe wykończenie
-aplikacja nie sprawia większych problemów, ja lubię nakładać podkłady palcami (wtedy mam pewność, że dokładnie rozprowadziłam produkt)
-cena nie jest zbyt wygórowana (ok. 16 zł kiedyś płaciłam w Naturze)
-starcza na dosyć długo - jest wydajny
-poręczny słoiczek - można wybrać cały podkład do samego dna
-nie powoduje u mnie zapychania ani powstawania nowych wyprysków
Minusy:
-niestety nie utrzymuje się zbyt długo na skórze
-bardzo łatwo się ściera - nie jest ani trochę trwały
-brudzi bardzo ubrania gdy się z nimi zetknie
-moja skóra po 3-4h świeci się niemiłosiernie pomimo stosowania pudrów transparentnych, czy też Max Factora Creme Puff
-niestety, jeśli skóra nie jest nawilżona kremem zanim położę ten podkład, to bardzo podkreśla moje suche skórki koło nosa.

Ogółem za tą cenę wart wybróbowania, aczkolwiek nie kupię go ponownie za trwałość i to niemiłosierne świecenie się. A szkoda, byłby tanim kosmetykiem do codziennego makijażu. ;)

Kolejną sprawą, za którą postanowiłam się zabrać to moje ciało i zdrowie wewnętrzne. Od 3-4 lat regularnie sobie ćwiczę w domu, ostatni szał na Ewę Chodakowską to ja przechodziłam, kiedy większości jeszcze ćwiczenia w domu przed komputerem się nie śniły ;) Trochę już tych programów wypróbowałam:
-Turbo Fire
-Insanity
-P90X
-Tamilee Webb
-inne ćwiczenia typu 10 minute workout, pilates itp


A zaczynałam oczywiście od 8 min ABS, BUNS, ARMS :) nieśmiertelne filmiki :D Najdłużej wytrwałam w programie Turbo Fire - uwielbiam temperament Szalinki i jej bardzo motywujące słowa ;) program ten rozpoczęłam na końcu kwietnia ubiegłego roku i dotrwałam do końca lipca... Efekty były świetne, ponieważ prócz ćwiczeń dodałam również dietę (w sumie to się sama dodała, bo latem nie bardzo mam ochotę jeść i wolę się chłodzić zimną wodą i odżywiać lekkimi sałatkami i owocami). Te zdjęcia akurat są z lutego i czerwca, ale ogółem nie trudno się domyślić, że w kwietniu wyglądałam podobnie a poźniej tak jak na drugich zdjęciach... ;) 




Zeszłam wtedy z wagi 62kg do 57kg i czułam się świetnie... Aczkolwiek na zimę, jak to zwykle bywa przytyło mi się tu i ówdzie. Teraz planuję wyszczuplić swoje ciało i je ujędrnić do lata 2013 ;) Startuję z wagi 60kg, zdjęcia w następnym poście. Obecnie jestem po tygodniu przygotowawczym do ISANITY, zrobiłam sobie trzy treningi z tego zestawu:
-Plyometric Cardio Circuit
-Cardio Power & Resistance
-Pure Cardio.

Muszę przyznać, że najbardziej lubię ten ostatni. ;) Dokładniejszy opis przy poszczególnych dniach treningowych.

Niestety dieta w ostatnich dniach nie należy do najlepszych, z okazji dnia kobiet upiekłam sobie sernik i go podjadam drugi dzień... ale od poniedziałku planuję wyeliminować słodycze i inne używki :D

To by było na tyle dzisiaj, niestety chwilowo rezygnuję z pisania postów w języku angielskim, może te krótsze kiedyś zaopatrzę w tłumaczenie angielskie ;)

SundayMorning
xoxo