wtorek, 23 kwietnia 2013

Jak pokonać własną słabość?

Witam ;)

Wczoraj udało mi się zmobilzować i wyjść pobiegać - pierwszy raz w tym sezonie. O ile nie mam problemów z żadną aktywnością fizyczną w domu, czy nawet na basenie - o tyle samo wyjście na bieganie w moim przypadku graniczy wręcz z cudem. Jednak zebrałam się w sobie i poszłam sobie potruchtać :) Efekt? 30 min ciągłego, delikatnego biegu - nie wiem ile km, bo moja aplikacja RunKeeper sprawiła mi psikusa i nie działa ;/ Chcę na jutro sobie zainstalować Endomondo, bo mam plan biegać x3 tydzień.

Przyznam, że dzisiaj troszkę bolą mnie uda :) aczkolwiek jestem z siebie bardzo dumna, bo pierwszy raz w życiu udało mi się przebiec aż 30 min bez zatrzymywania się, marszu czy znaczącego zwalniania tempa. To chyba zasługa przede wszystkim Insanity i kondycji, jaką nabyłam dzięki temu programi treningowemu. Dziękuję Shaun! :D

Z tej okazji chciałam napisać coś o pokonywaniu własnych barier.

Każdy z nas ma jakieś słabości, grunt to zdawać sobie z nich sprawę i starać się coś z tym uczynić, a nie ignorować je i ciągle popełniać te same błędy. Nie tyczy się to tylko słabości w kwestii treningów, lecz także tych wszystkich spraw, które nam nie zawsze dobrze wychodzą. Można je poprawić, lub zamienić w swoje mocne strony. Trzeba znaleźć w sobie odwagę by móc obiektywnie spojrzeć do własnego "JA" i dostrzec to, co wymaga poprawy.

Aby rozpocząć pracę nad sobą, trzeba konkretnie określić w jakiej dziedzinie naszego życia zawodzimy. Nie wystarczy powiedzieć: ok, mam problemy z językiem angielskim czy aktywnością fizyczną. Trzeba skupić się na konkretach - to pomaga wyznaczać realne cele. Nikt nie jest w stanie w szybkim czasie nauczyć się całego języka, czy nagle stać się maratończykiem. Zamiast tego, można poprawić np. znajomość czasów czy ułożyć plan treningowy gdzie celem może być przebiegnięcie 5 km bez zatrzymania się, bądź zrobienia 20 pompek pod rząd. Każdy od czegoś kiedyś zaczynał, nie wolno o tym zapominać.

Nie bój się również pytać o poradę. Nawet kiedy zdajemy sobie sprawę z naszych wad, nie zawsze mamy do tego zdrowe podejście i widzimy problem z właściwej strony. Pomocne słowo, nawet krytyka mogą pomóc nam dostrzec konkretny problem i popchać nas do przodu.

Warto również oceniać swoje postępy. Jeśli wykonujemy poszczególnie zadania zgodnie z założeniami - bądźmy z siebie dumni. Jeśli jednak coś szwankuje, może warto dokonać modyfikacji i dostosować plan pod siebie? Czasem nierealistyczne cele są nie tylko niemożliwe do osiągnięcia, lecz także po nieudanej próbie ukończenia ich poddajemy się całkowicie i wracamy do starych nawyków.

Interesującym sposobem jest również prowadzenie dziennika oraz zapisywanie swych postępów. Jak to było wspomniane niedawno na poszczególnych blogach - dobrym pomysłem może być słoik z wykonanymi zadaniami, który zapełniając się da nam poczucie satysfakcji i spełnienia.

Lepiej późno niż wcale. To nic, że w przeszłości nie nauczyłeś/aś się tego czy tamtego - nic straconego, teraz możesz to nadrobić! Po raz wtóry - trzeba od czegoś zacząć, a czy się to dzieje teraz czy mogło zdarzyć się wcześniej - nie ma znaczenia. Grunt to znaleźć w sobie siłę, by stawić czoła każdej słabości.

Pamiętaj również, że nie od razu Rzym zbudowano. Każda praca nad sobą wymaga czasu - czy dotyczy to kwestii intelektualnych, umiejętności zawodowych, czy aktywności fizycznej. Postęp wymaga czasu, tego nie zmienisz.

Jednak wiedz o tym, że każda przemiana wymaga małych kroków, które ostatecznie prowadzą do zwycięstwa nad samym sobą. Łączy się to ściśle osiąganiem małych sukcesów co jakiś czas..

A Wy, jakie sukcesy macie w kwestii walki ze swoimi słabościami?

Pozdrawiam
SundayMorning
xoxo






34 komentarze:

  1. gratulacje, pamiętam swoje pierwsze 30 minut, to było świąto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) no dla mnie to było nielada święto, do dzisiaj czuje ból w udach ;)

      Usuń
  2. oh no pięknie to napisałaś. Dałaś mi kopa na prawdę.
    Dziś miałam biegać ale ze to jeździłam na rowerze 30 min :)
    Powiem Ci, że po tych przejedzeniach czuję się taka ciężka :( brak mi energii wręcz. Na szczęście mój żołądek zaczął wreszcie pracować tak jak powinien, wróciło mi uczucie sytości co bardzo mnie cieszy, bo ostatnio kompletnie przesadzałam :/
    Mam nadzieję, że wreszcie się ogarnę i za kilka dni będę już pisała o postępach a nie porażkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię to zmotywowało ;) czekam na posty o postępach!

      Usuń
  3. Nie wiem czemu ja zawsze jak z kimś jestem to tyję. Najpierw nic mi się nie chce jeść a potem wcinam jak szalona :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak tylko że tak na prawdę zaczynam dopiero od dzisiaj bo wczoraj znów zawaliłam :/

    Brawo za bieganie !! xD Jednak się przemogłaś :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że udało Ci się zebrać w sobie :) Pokonywanie własnych słabości zaczyna się, kiedy robimy już pierwszy krok. Ja dziś napisałam post o wyjściu z uzależnienia od coli i to mój sukces. Zerwanie z piciem tego szajsu. Podobnym sukcesem bylo odrzucenie słodyczy i ogólnie niezdrowego jedzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam ten post, nawet skomentowałam :) grunt to znaleźć w sobie siłę by to wszystko pokonać! pozdrawiam

      Usuń
  6. Moje słabości zwalczam małymi koszkami - kiedyś chciałam biegać, po pierwszym biegu się poddałam, zła na siebie, że za krótko, że nie dam rady, że w ogóle bez sensu. I pomogła mi metoda małych kroków - kilka razy w ciągu dnia przebiegłam w okół bloku, potem np. 5 minut, 10 minut, albo szłam spacerkiem na jakiś szczyt i tylko z niego zbiegałam - takimi małymi kroczkami doprowadziłam do tego, że pokochałam bieganie i już nie potrzebuje jakiejś szczególnej mobilizacji żeby się przebiec, wręcz robię to z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, mi z pewnością włączenie biegania na stałe też zajmie sporo czasu - nie jestem szczególną fanką uprawiania tego sportu, dlatego idzie mi to tak opornie ;) pozdrawiam

      Usuń
  7. Zgadzam się z Tobą, czasem nie warto chować głowy w piasek tylko spróbować stawić czoła naszym słabościom i obawom, i tyczy się to każdej dziedziny życia :) Sama parę razy się odważyłam i nie żałuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, w każdej dziedzinie można się doskonalić ;)

      Usuń
  8. Moją największą słabością były chipsy, a nie jem ich już od 1,5 roku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Moją była cola, i mało kiedy piję - a chipsy od czasu do czasu czemu nie :D

      Usuń
  9. ach, pozazdrościć takiego biegu! Ja po 10 minutach muszę zrobić sobie przerwę marszową, niestety. A co do słabości... fast foody i słodycze, walczę, walczę, walczę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to się nie poddawać i walczyć, super ;)

      Usuń
    2. jasne, że tak :) ważne, że ciągle próbujemy na nowo.

      Usuń
  10. Insanity wzmacnia wytrzymałość, mi się również w tym roku znaczącą poprawiły wyniki w bieganiu:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe ile ja bym teraz dała radę przebiec bez zatrzymywania się.. :) może spróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. no niestety masz rację ja to widze u mnie na uczelni na wf'ie. połowa dziewczyn nie ćwiczy bo im się nie chce a połowa z tym co ćwiczą się obijaja i robią wszystko na ' odwal się '

    ja też biegam ale nie mam żadnego licznika nawet w telefonie dlatego gdy skończę bieg to patrze na stoper a potem wchodzę na endomondo.com i tam sobie rysuję trasę :)

    najwazniejsze to pokonywać swoje słabości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zainstalowałam sobie dzisiaj Endomondo, wynik wieczorem :)

      Usuń
  13. bardzo fajny wpis :)

    "Interesującym sposobem jest również prowadzenie dziennika oraz zapisywanie swych postępów. Jak to było wspomniane niedawno na poszczególnych blogach - dobrym pomysłem może być słoik z wykonanymi zadaniami, który zapełniając się da nam poczucie satysfakcji i spełnienia."

    chyba wyprobuje tą metode

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać jak Ci idzie ;) ja na razie tylko zapisuję ilość ćwiczeń i kalorii - do słoika jeszcze nie zasiadłam :D

      Usuń
  14. Ja bardzo lubię takie 30min biegi, po nich czuję się najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja już też jestem po bieganku i było świetnie pomijając fakt że jeden pies chciał mnie ugryźć w łydkę. ;d

    a ja mam różowe buty do biegania ale inne ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. No no :) to i tak dajnie. ja już biegłam 5 razy w tym roku ale wcześniej biegałam na początku marca jak nie było śniegu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ps: wcześniej też coś koło 4 km biegałąm podobnie jak ty. pamiętam jak w tamtym roku ledwo 2 km robiłam i to jeszcze połowę z tego szłam albo nawet więcej ;d

    OdpowiedzUsuń